Bułeczki dla Alcesta
Dużo wody w Warcie upłynęło od ostatniego wpisu na tym blogu. Niestety, zimą hibernuję, a ostatnio przyświeca mi także idea: "słuchaj siebie" i "bądź dla siebie dobra", więc nie spędzam w kuchni tyle czasu, co kiedyś.
Za to zapisałam się do lokalnej biblioteki i przeczytałam całkiem sporo książek. Zgodnie z hasztagiem: #czytajboumrzesz :)
Wczoraj, kiedy rozmawiałam z Mamą przez telefon, zapytała mnie: "a coś nowego na Notatkach jest?". Ze wstydem przyznałam, że niestety, nic nie ma.
Zamierzałam jednak upiec bułeczki z czekoladą z Kwestii Smaku, więc pomyślałam, że szkoda by było zmarnować okazję do napisania kilku słów.
Wyciągnęłam więc aparat i korzystając z przepięknego słońca za oknem uwieczniłam wypieki.
Ilekroć słyszę o bułeczkach z czekoladą, przed oczami staje mi Alcest - jeden z bohaterów Mikołajka. "Wiecie, Alcest, ten mój kolega, który jest gruby i ciągle je". Zawsze miał przy sobie bułki z dżemem albo bułeczki z czekoladą właśnie.
Podejrzewam, co prawda, że Alcest, jako szczęśliwy obywatel Francji, objadał się raczej pain au chocolat, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Zatem upiekłam je z myślą o Alceście, ale również o moich dzieciach i o sobie.
Są smaczne i puszyste, najlepsze, rzecz jasna na ciepło. Połowę zrobiłam z mleczną, a połowę z gorzką czekoladą. Nie są bardzo słodkie, więc można je jeszcze ulepszyć oprószając cukrem pudrem lub robiąc czekoladową polewę.
My zjedliśmy je bez dodatków.
Alcest by jadł.
A Wy?
Gorzka? Mleczna?
Za to zapisałam się do lokalnej biblioteki i przeczytałam całkiem sporo książek. Zgodnie z hasztagiem: #czytajboumrzesz :)
Wczoraj, kiedy rozmawiałam z Mamą przez telefon, zapytała mnie: "a coś nowego na Notatkach jest?". Ze wstydem przyznałam, że niestety, nic nie ma.
Zamierzałam jednak upiec bułeczki z czekoladą z Kwestii Smaku, więc pomyślałam, że szkoda by było zmarnować okazję do napisania kilku słów.
Wyciągnęłam więc aparat i korzystając z przepięknego słońca za oknem uwieczniłam wypieki.
Ilekroć słyszę o bułeczkach z czekoladą, przed oczami staje mi Alcest - jeden z bohaterów Mikołajka. "Wiecie, Alcest, ten mój kolega, który jest gruby i ciągle je". Zawsze miał przy sobie bułki z dżemem albo bułeczki z czekoladą właśnie.
Podejrzewam, co prawda, że Alcest, jako szczęśliwy obywatel Francji, objadał się raczej pain au chocolat, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Zatem upiekłam je z myślą o Alceście, ale również o moich dzieciach i o sobie.
Są smaczne i puszyste, najlepsze, rzecz jasna na ciepło. Połowę zrobiłam z mleczną, a połowę z gorzką czekoladą. Nie są bardzo słodkie, więc można je jeszcze ulepszyć oprószając cukrem pudrem lub robiąc czekoladową polewę.
My zjedliśmy je bez dodatków.
Alcest by jadł.
A Wy?
Gorzka? Mleczna?
Komentarze
Prześlij komentarz