Gdy nie ma dzieci, czyli wegeburgery

Różne rzeczy się dzieją, gdy wyjadą na wakacje "wszyscy nasi podopieczni".

Jedni mają kolumbijski katar, inni są niegrzeczni, a ja...

..robię wege burgery.


Od razu powiem, że nie jestem zadowolona ze zdjęć, ale byliśmy już tak głodni, że trzaskałam je na chybcika, bez weryfikacji, co oczywiście się zemściło.

Jednak muszę się z Wami podzielić tym przepisem, bo doprawdy - jest godny.

Jest też nieco czaso i pracochłonny, ale jeśli przygotujecie wcześniej konfiturę z cebuli oraz składniki burgerów, a bułki kupicie, zamiast upiec, to zadanie będzie uproszczone.

Jeśli jednak znajdziecie czas i chęci, by upiec bułki samemu, na pewno nie pożałujecie.


Nie są to burgery, które mają udawać mięso. Nie przypominają wołowiny ani trochę , ale nie o to tutaj chodzi. Dla mnie to po prostu fajne urozmaicenie, odkrywanie nowych smaków i zaspokajanie ciekawości: "co z tego wyjdzie".

Przepis znalazłam na niezawodnej Kwestii Smaku.

Pominęłam guacamole i dodałam w zamian kiszonego ogórka.


Bułki upiekłam z tego przepisu Nigelli.

Konfitura z cebuli, według Tego, Który Je Cebulę - bardzo smaczna. Ja nie trącam, niestety, więc muszę uwierzyć na słowo.


Ziołowy sos zrobiłam z użyciem suszonych ziół prowansalskich i suszonego czosnku, bo akurat nie posiadałam żadnych świeżych.

Całość przepyszna i bardzo się cieszę, że został mi jeszcze jeden burger na jutro.


Skusicie się?

Komentarze