Ciastka - ślimaki

Archiwum bloga mówi, że po raz pierwszy upiekłam te ciastka pod koniec września 2013 roku.

Wierzyć mi się nie chce, że minęło tyle czasu. Usiłuję przypomnieć sobie siebie z tamtego okresu i mam wrażenie, że to było w jakimś innym życiu.

Inny dom, inna praca, Młodsze Dziecko miało niewiele ponad rok, Starsze osiem lat.

To było dobry czas. Wydaje mi się, że wtedy codziennie świeciło słońce.

Byłam zmęczona, ale szczęśliwa.


Teraz też jest dobrze, ale inaczej. To zupełnie inny etap w życiu. Ciekawe jak na niego spojrzę za kolejnych 7 lat.

Na razie piekę ciastka. Starsze Dziecko otworzyło mój przepastny segregator z przepisami i palcem wskazało właśnie ten.

Nie pamiętałam ich smaku, tylko to, że były pyszne.


I że byłam zła, bo przy wałkowaniu ciasto się rwało. I że wyszła mała porcja.

Tym razem też się rwało. Przestałam wałkować i uklepywałam palcami na folii spożywczej, żeby łatwiej było przenieść jedną warstwę na drugą.

Gdy już opanujemy ciasto, to zwijamy je w rulon i wkładamy do lodówki. Potem, już schłodzone, kroimy tylko nożem na plasterki.

Wczorajszy deszczowy dzień był ubogi w odpowiednie światło, więc zdjęcia nie są idealne.

Ale kto jest?


Ciastka są bardzo smaczne, ale doszliśmy do wniosku ze Starszym Dzieckiem, że mają dziwną strukturę. Jakby piaskową. Nie ma ona wpływu na smak, ale coś nam nie grało.

Jeśli chcecie je upiec, przepis znajdziecie na Moich Wypiekach.

Komentarze