Wielkie wyzwanie i jogurtowy omlet z owocami
Pusto, głucho na blogu.
Minęły święta, nadszedł Nowy Rok, dzień zrobił się odrobinę dłuższy.
29 grudnia postanowiłam zrobić porządek w swoim jadłospisie i definitywnie ograniczyć słodycze.
Zrobiłam to z dużym bólem, bo nie lubię się umartwiać, a coś słodkiego stanowi dla mnie przyjemność dnia.
Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, na słodycze mogę sobie pozwolić.
Niestety ostatnio zaczęło się to wymykać spod kontroli i postanowiłam zawalczyć.
Ile wytrzymam - czas pokaże, a każdy kolejny dzień będzie dla mnie sukcesem.
Dziś mija 23 dzień i powiem tak: jestem dumna, ale łatwo nie jest.
O ile nie odczuwam już chyba fizycznego braku słodyczy, to jednak wciąż zdarza mi się spadek energii (gdzie jedynym ratunkiem wydaje się czekolada) oraz psychiczne uzależnienie - odruchy i przyzwyczajenia (ten smak rozpływającej się na języku czekolady po obiedzie...), a także sama przyjemność z chrupania ciastek.
Bądź zęby cudownie oblepione mięsistym brownie...
W chwilach kryzysu wącham czekoladę (pomaga!) i okraszam sobie żal myślą, że to przecież nie na zawsze. Że jeszcze sobie upiekę i zjem różne dobroci, a może dzięki tej przerwie uda mi się zjeść dwa paski czekolady, a nie 1,5 tabliczki.
Jednocześnie z odstawieniem słodyczy, postanowiłam jeść bardziej świadomie. O ile moje posiłki nie były tłuste i ciężkostrawne (z drobnymi wyjątkami), to nigdy nie wiedziałam, czy są dobrze zbilansowane.
Ile tak naprawdę powinnam zjeść węglowodanów, białek i tłuszczów?
Postanowiłam wypróbować jeden z serwisów internetowych, reklamujących się układaniem jadłospisów. Dzień po dniu podany każdy posiłek, sposób przyrządzenia i wartość odżywcza. Gotować lubię (jak wiadomo), wystarczyło tylko przyrządzić, nie podjadać między posiłkami i zapomnieć o słodyczach.
Tylko...
Poznałam całkiem nowe przepisy, połączenia, o których bym nie pomyślała i to uważam za największy chyba atut całej tej historii. Nie znoszę monotonii, a w jedzeniu w szczególności.
Kocham moją pastę z czerwonej fasoli, uwielbiam hummus i tuńczyka w oleju, ale ile można jeść to samo?
Z radością więc odkrywam nowe smaki i cieszę się, że nie muszę rezygnować z razowego chleba, makaronu czy ryżu.
Jem teraz, co prawda, więcej nabiału i mięsa (nie jadłam prawie wcale), ale na razie nie czuję się z tym źle.
Chcę Wam przedstawić jedną z propozycji śniadaniowych, która mnie zachwyciła - może dlatego, że jest tam sporo słodkiego banana, a jak wiadomo, jestem wyposzczona.
Myślę jednak, że chętnie sięgnie po nią każdy, kto lubi omlety, naleśniki i placki oraz owoce.
Mojemu Młodszemu Dziecku zaświeciły się oczy, kiedy zajrzało mi do talerza i natychmiast poprosił o to samo.
Pożarł z apetytem.
Przepis jest bardzo prosty. Zapraszam do wypróbowania, nawet jeśli nie jesteście na diecie.
Przepis (inspirowany bebio.pl):
1 jajko
12g mąki pszennej
48g jogurtu naturalnego
cynamon
banan
garść malin
Jajko roztrzepać z jogurtem, dodać mąkę i cynamon, mocno wymieszać na gładką masę.
Banana pokroić w plasterki, mrożone maliny podgrzać w mikrofali (lub garnuszku), by otrzymać gorący sos.
Lekko natłuścić patelnię do naleśników, dobrze ją rozgrzać. Wylać masę omletową, rozprowadzić równomiernie, smażyć 2-3 minuty, następnie przewrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze przez chwilę.
Usmażony omlet zsunąć na talerz, zwinąć na pół, udekorować owocami.
Minęły święta, nadszedł Nowy Rok, dzień zrobił się odrobinę dłuższy.
29 grudnia postanowiłam zrobić porządek w swoim jadłospisie i definitywnie ograniczyć słodycze.
Zrobiłam to z dużym bólem, bo nie lubię się umartwiać, a coś słodkiego stanowi dla mnie przyjemność dnia.
Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, na słodycze mogę sobie pozwolić.
Niestety ostatnio zaczęło się to wymykać spod kontroli i postanowiłam zawalczyć.
Ile wytrzymam - czas pokaże, a każdy kolejny dzień będzie dla mnie sukcesem.
Dziś mija 23 dzień i powiem tak: jestem dumna, ale łatwo nie jest.
O ile nie odczuwam już chyba fizycznego braku słodyczy, to jednak wciąż zdarza mi się spadek energii (gdzie jedynym ratunkiem wydaje się czekolada) oraz psychiczne uzależnienie - odruchy i przyzwyczajenia (ten smak rozpływającej się na języku czekolady po obiedzie...), a także sama przyjemność z chrupania ciastek.
Bądź zęby cudownie oblepione mięsistym brownie...
W chwilach kryzysu wącham czekoladę (pomaga!) i okraszam sobie żal myślą, że to przecież nie na zawsze. Że jeszcze sobie upiekę i zjem różne dobroci, a może dzięki tej przerwie uda mi się zjeść dwa paski czekolady, a nie 1,5 tabliczki.
Jednocześnie z odstawieniem słodyczy, postanowiłam jeść bardziej świadomie. O ile moje posiłki nie były tłuste i ciężkostrawne (z drobnymi wyjątkami), to nigdy nie wiedziałam, czy są dobrze zbilansowane.
Ile tak naprawdę powinnam zjeść węglowodanów, białek i tłuszczów?
Postanowiłam wypróbować jeden z serwisów internetowych, reklamujących się układaniem jadłospisów. Dzień po dniu podany każdy posiłek, sposób przyrządzenia i wartość odżywcza. Gotować lubię (jak wiadomo), wystarczyło tylko przyrządzić, nie podjadać między posiłkami i zapomnieć o słodyczach.
Tylko...
Poznałam całkiem nowe przepisy, połączenia, o których bym nie pomyślała i to uważam za największy chyba atut całej tej historii. Nie znoszę monotonii, a w jedzeniu w szczególności.
Kocham moją pastę z czerwonej fasoli, uwielbiam hummus i tuńczyka w oleju, ale ile można jeść to samo?
Z radością więc odkrywam nowe smaki i cieszę się, że nie muszę rezygnować z razowego chleba, makaronu czy ryżu.
Jem teraz, co prawda, więcej nabiału i mięsa (nie jadłam prawie wcale), ale na razie nie czuję się z tym źle.
Chcę Wam przedstawić jedną z propozycji śniadaniowych, która mnie zachwyciła - może dlatego, że jest tam sporo słodkiego banana, a jak wiadomo, jestem wyposzczona.
Myślę jednak, że chętnie sięgnie po nią każdy, kto lubi omlety, naleśniki i placki oraz owoce.
Mojemu Młodszemu Dziecku zaświeciły się oczy, kiedy zajrzało mi do talerza i natychmiast poprosił o to samo.
Pożarł z apetytem.
Przepis jest bardzo prosty. Zapraszam do wypróbowania, nawet jeśli nie jesteście na diecie.
Przepis (inspirowany bebio.pl):
1 jajko
12g mąki pszennej
48g jogurtu naturalnego
cynamon
banan
garść malin
Jajko roztrzepać z jogurtem, dodać mąkę i cynamon, mocno wymieszać na gładką masę.
Banana pokroić w plasterki, mrożone maliny podgrzać w mikrofali (lub garnuszku), by otrzymać gorący sos.
Lekko natłuścić patelnię do naleśników, dobrze ją rozgrzać. Wylać masę omletową, rozprowadzić równomiernie, smażyć 2-3 minuty, następnie przewrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze przez chwilę.
Usmażony omlet zsunąć na talerz, zwinąć na pół, udekorować owocami.
Komentarze
Prześlij komentarz