Sprawozdanie z ostatnich tygodni

Mój blog umarł.

Nie pisałam przez miesiąc, a to oznacza, że gdybym miała jakichkolwiek czytelników, prawdopodobnie straciłabym przynajmniej połowę z nich. Jako wierna fanka przeróżnych blogów żądam nowych zapisków przynajmniej raz na kilka dni, wciąż chcę więcej i więcej, choć przecież i tak nie nadążam z pieczeniem i gotowaniem tego, co proponują autorzy.

Ja piszę ten blog głównie dla siebie, więc to ja sama jestem najbardziej rozczarowaną czytelniczką. Przez rok prowadzenia tego blogu ani razu nie zdarzyła mi się tak długa przerwa.

Czy nowa praca jest jakąś wymówką?

Nie wiem.

Gotuję na okrągło, piekę ostatnio rzeczywiście trochę mniej i to wcale nie z powodu upałów - te nigdy nie przeszkadzały mi w pieczeniu.

Ten post będzie zbiorowym postem, bo coś tam przecież po drodze piekłam, coś nawet udało mi się sfotografować.

Więc najpierw pizza na razowym spodzie - przepyszna!

Dodatki wedle uznania, my mieliśmy szynkę, kiełbasę i mozzarellę, ale sam spód bardzo mi smakował, a nawet Starszemu, wielbicielowi pizzy tradycyjnej.

Piekłam na dużej, płaskiej blasze, więc dodatkowo wyszedł bardzo cienki.

 
Przepis pochodzi z blogu Baked by Rachel.


Później upiekłam pyszną babkę na kwaśnej śmietanie, dodałam do niej kilka malin, które więdły ze smutku w lodówce.

Piekłam ją już kiedyś, ale wtedy wyszedł mi przepyszny zakalec. Tym razem udana nad podziw. Jednak wszelkie ucierane ciasta muszę piec z termoobiegiem, bez tego zakalec zdarza się częściej.

Babka jest nieduża. w oryginalnym przepisie jest jeszcze maślana polewa, ale podarowałam ją sobie, wiedząc że i tak głównie ja będę jeść tę babkę.

Przepis z BBCGoodFood.


Następnie wyprawiłam spóźnione urodziny Młodszego, a raczej ich pierwszą część - dla rodziców Małżonka oraz jego siostry z przychówkiem.

Upiekłam tort czekoladowo-migdałowy z malinami, o taki

Przepis pochodził z Kwestii Smaku i niestety rozczarował mnie.
Faktem jest, że biszkopt nieco opadł po dodaniu mielonych migdałów, ale nawet jeśli nie był superwysoki i puszysty, nie powinno to mieć wpływu na smak. Czekolada, migdały i maliny - fajne połączenie, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Gościom bardzo smakował, mnie dużo mniej. Nie powtórzę, nie polecam.

Na straganach tyle dobra, owoców, warzyw, a ja nie mam czasu ani siły na gotowanie, pieczenie i wekowanie.

Gotuję niezbędne minimum, obiady i inne posiłki. Może ma na to też wpływ fakt, że staram się ograniczyć nieco słodycze - nie ma opcji, bym w ogóle przestała je jeść, to chociaż staram się jeść ich mniej.

Wychodzi różnie...

A ponieważ nie mam w domu kompana do moich wypieków (dzieci jedzą bardzo wybiórczo, a mąż wcale) i w większości jem to wszystko sama, z przymusu staram się mniej piec, by mieć mniej pokus.

To straszne, bo tak samo mocno lubię jeść co piec.


Komentarze