Chleb na oszukanym zakwasie II

Siedzimy w domu. Tyle, na ile to możliwe.

Rano poszłam biegać, nie spotkałam nikogo na swojej drodze.

Przez kilka dni bardzo się bałam, choć starałam się tego nie okazywać. Za dużo informacji, za dużo plotek, za dużo rozmów na ten sam niepokojący temat.

Robić zapasy, nie robić? Nie robię, przecież to szaleństwo. A jak rzeczywiście wszystko wykupią? Co ja powiem dzieciom? Że od tej pory nie jemy?

Siostra pisze i uspokaja: "W Chinach ludzie nie umarli z głodu. Ani we Włoszech.".
Zawiązujemy dwuosobową grupę wsparcia ("musi być nas dwóch braci bliźniaków") i postanawiamy, że smutkiem i strachem nas nie wezmą. Będziemy się rozśmieszać.

Przysyła mi anons z internetu, że sympatyczny pan z zapasem makaronu pozna panią z zapasem papieru toaletowego, a ja każę jej polubić profil Make Life Harder. Ich posty pozwalają zachować psychiczną równowagę.


Oglądam kolejne sezony Hinterland. Zachwycam się widokami i myślę sobie, że jak już to szaleństwo się skończy, kupię bilet na pierwszy lot do Walii. Usiądę nad brzegiem morza, będę słuchać wrzasku mew i szumu fal. Sądząc po deszczu w prawie każdym odcinku, będę musiała zaopatrzyć się w dobrą kurtkę nieprzemakalną. Jestem na to gotowa. I tak tam pojadę.

Oprócz tego piekę chleb.

Gdy się martwię, jest mi smutno i źle - zawsze uciekam do kuchni. Pieczenie ma dla mnie magiczną moc, muszę skupić się na mieszaniu składników, odważaniu, wreszcie pilnowaniu podczas pieczenia. Równocześnie koi mnie apetyczny zapach wydobywający się z piekarnika, niezależnie od tego, czy znajdują się w nim ciastka, jogurtowe ciasto z truskawkami, czy właśnie chleb.

Od miesiąca nieustannie piekę peasant bread, to moje odkrycie i wciąż się nim zachwycam. Ale po raz drugi w ostatnim czasie upiekłam też chleb na oszukanym zakwasie, który opisałam w 2015 roku.


Nie jestem jeszcze mistrzynią w formowaniu okrągłych bochenków, ale co tam. Nie ma to przecież wpływu na smak.


Wrzucam przepis raz jeszcze, jako osobny post. Postanowiłam nie usuwać tamtego, niech zostanie na pamiątkę. Kiedy światu koronawirus nawet się nie śnił.

Myjcie ręce, siedźcie w domu, dzwońcie do najbliższych. Rozśmieszajcie się. Pieczcie chleby.

Przetrwamy i to.


Komentarze

  1. Bardzo pokrzepiający i mądry wpis :***
    PS. Ja mam pewną kwestię. Te zapasy, co się je zrobiło, to już można jeść? Czy jeszcze na coś czekamy?" :DDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz