Muzea w Krakowie

Dziś opowiem Wam o trzech krakowskich muzeach, które odwiedziliśmy drugiego dnia naszego pobytu.

Pierwsze z nich to Podziemia Rynku, oddział Muzeum Krakowa. Podziemia można zwiedzać od 2010 roku. W latach 2005-2010 prowadzono intensywne prace archeologiczne we wschodniej części Rynku Głównego i natrafiono na wiele śladów wielowiekowej historii Krakowa. Stworzono więc podziemną ekspozycję, która pokazuje zarówno bogatą historię dawnej stolicy Polski, jak również związki które łączyły to miasto z ważnymi w średniowiecznej Europie ośrodkami handlu i kultury.

Wystawa jest interaktywna i naprawdę ciekawa. Są tradycyjne gabloty, jak również bardzo ciekawe filmy, projekcje, makiety i ekrany dotykowe (w dobie COVID-19 przed wejściem zakładamy rękawiczki, a dzieci dezynfekują ręce). Jeśli lubicie historię i średniowiecze, na pewno Wam się spodoba.

Drugim muzeum, do którego zabrałam dzieci i siebie (może nawet głównie siebie), było Żydowskie Muzeum Galicja, a do odwiedzenia go skłonił mnie ten plakat:

Jak mogłam nie pójść? Plakatów jest więcej, po bokach widać małą próbkę pozostałych. Zapowiadały piękną wystawę i taka właśnie była.

Jako dziecko nie doceniałam rysunków Jana Marcina Szancera, teraz za to z lubością przyglądałam się najdrobniejszym szczegółom i przypomniałam sobie swoje książki z dzieciństwa.

Wystawa jest przygotowana głównie dla dzieci, można rysować kredą, pisać sympatycznym atramentem (a potem podświetlać latarką UV i sprawdzać co się napisało), uruchamiać i zatrzymywać lokomotywę (a właściwie cały pociąg), ale dorośli również będą mieli frajdę, wierzcie mi.





Wystawa jest czynna do 15 lipca 2021. Zobaczcie ją, jeśli będziecie w Krakowie. I wypijcie pyszną kawę w muzealnej kawiarni.

Oprócz wystawy: "Szancer, wyobraź sobie", która jest wystawą czasową, są oczywiście też wystawy stałe, w zupełnie innym duchu, ale również warte obejrzenia,

Trzecim muzeum, które chcę polecić Waszej uwadze, jest muzeum MOCAK - Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. Znajduje się ono tuż obok Fabryki Emalia Oskara Schindlera - miejsca, które też było na mojej liście must see, ale które nadal czeka na swoją kolej.

W muzeum MOCAK jest kilka wystaw, my skupiliśmy się tylko na jednej: II wojna światowa – dramat, symbol, trauma. Wystawa składa się z kilku części i jak mówią o niej sami twórcy: nie jest opisem historii wojny lecz pokazaniem kilku kwestii, szczególnie mocno odciśniętych w świadomości Polaków (więcej o wystawie na stronie muzeum: link).

Na wystawę składają się przeróżne eksponaty: dzieła, filmy, plakaty, zdjęcia, grafiki i instalacje. Jest Władysław Hasior ze swoim dziełem: "Czarny krajobraz", jest opowieść jednego z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, który przeżył Sonderaktion Krakau, jest wstrząsająca historia człowieka, który trafił do Auschwitz i przeżył tylko dlatego, że był z zawodu fotografem, są zdjęcia słynnego dzieła Zbigniewa Libery z klocków LEGO. Jest wreszcie film, który wywołał we mnie bardzo silne emocje i poruszył mnie do głębi. 

Artystka Jane Korman, Australijka o polsko-żydowskich korzeniach nagrała film, który wywołał wiele kontrowersji. W 2009 roku wraz z ojcem, ocalałym z Zagłady oraz ze swoimi dziećmi wyruszyła do Europy w podróż po miejscach pamięci. Odwiedzili Czechy, Niemcy i Polskę. Przed bramami byłych obozów koncentracyjnych, na tle bydlęcych wagonów i kominów krematoriów stoją ubrani w koszulki: "Ten, który przeżył", "Drugie pokolenie", "Trzecie pokolenie" i zaczynają tańczyć. Są uśmiechnięci, weseli, mają układ choreograficzny, a w tle słychać piosenkę Glorii Geynor: "I will survive". 

W pierwszej chwili poczułam lekki niesmak, jakby to było coś bardzo niestosownego, w końcu to miejsca pamięci o niewyobrażalnym cierpieniu i upodleniu. Im dłużej jednak patrzyłam na ten film, tym większe odczuwałam wzruszenie - zwłaszcza na widok starszego pana, wówczas 89 letniego - który trochę gubi rytm, trochę myli kroki, ale nadal całym sercem bierze udział w przedsięwzięciu.

Stałam tam, łzy ciekły mi po twarzy, a w środku mnie buzowało mnóstwo emocji. 
 
No bo kto ma większe prawo do tańczenia tam, jeśli nie ocalały? Do radości z tego, że przeżył, a teraz pokazuje te miejsca swojej córce i wnukom? 

Przetrwał. Cieszy się życiem. Pamięć trwa.

Opis przy instalacji wyglądał tak:

Na stronie artystki doczytałam jeszcze, że jej rodzice ocaleli z Zagłady i wyemigrowali do Australii. Mimo okropnych przeżyć byli bardzo pogodnymi ludźmi, cieszącymi się życiem, tym że przeżyli Holocaust, organizującymi liczne przyjęcia i tańce do białego rana dla swoich przyjaciół. Podejście do życia jej rodziców oraz ich przeszłość zainspirowała ją do nagrania tego filmu. 

Oczywiście pojawiły się zgorszone głosy, że bezcześci miejsca święte, że kala pamięć zamordowanych, a nawet, ze chce wypromować swoją sztukę na Holocauście. Artystka odpowiada, że jej instalacja jest nowym spojrzeniem na ten temat. Łącząc trzy elementy: taniec, kilka pokoleń oraz pamięć o tym, co było, starała się uchwycić przejmującą przeszłość, niepewną teraźniejszość oraz nadzieję na lepszą przyszłość.

Uważam, ze jej się to udało. 
 
Theodor Adorno powiedział, że tworzenie poezji po Auschwitz jest barbarzyństwem. Jednak sztuka powinna trwać i powstawać nawet pomimo Auschwitz.

Film możecie obejrzeć tutaj

Na koniec jeszcze dwa zdjęcia-teksty z tej wystawy. Pierwszy z nich wciąż bardzo aktualny i przypominający o tym, dlaczego należy głośno i stanowczo przeciwstawiać się nienawiści i pogardzie dla innych (jakkolwiek ich nazwiemy).

Drugi tekst również bardzo boleśnie do mnie trafia.
No, właśnie. Najważniejsze ilu żołnierzy zginęło i kto wygrał. "Reszta" jest nieodłącznym elementem i nie ma co z tym walczyć ani się nad tym pochylać. 

Serio?

...

Wystawę II wojna światowa – dramat, symbol, trauma można oglądać do 27 września 2020r.

Komentarze