Czekoladowe muffiny Nigelli
Bardzo lubię książkę Nigelli Lawson: "Feast" (w polskim tłumaczeniu: "Nigella ucztuje").
Ktoś ją skrytykował, jako zbyt chaotyczną i niespójną i faktycznie trochę taka jest - tu Boże Narodzenie, tu Gruzińska Biesiada, przyjęcia dla dzieci i kolacja dla dwojga. Trochę od sasa do lasa, ale ma w sobie coś, co przyciąga mnie jak magnes, gdy jest mi smutno i źle.
Wypróbowałam już całkiem sporo przepisów, ale jeszcze wiele pozostało.
Jakimś cudem przeoczyłam ten na czekoladowe muffinki. Wertowałam książkę miliony razy, a przepisu nie dostrzegłam. Aż do wczoraj.
Są banalnie proste, można poprosić o pomoc dzieci, na pewno będą zachwycone możliwością mieszania.
Można też upiec je na weekendowe śniadanie, przygotowanie ich zajmie 5 minut, a upieczenie 20.
Jak to z muffinkami bywa - najlepsze są na ciepło. Można zamrozić i odgrzewać sobie w mikrofalówce kiedy nam się tylko zamarzy.
Nie są powalające na kolana, ale czy muszą takie być? Czasem potrzebujemy zwykłych, czekoladowych muffinków i mogą to być właśnie one.
Przepis (Nigella Lawson, "Nigella ucztuje"):
250g mąki pszennej
kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
150g cukru
2 łyżki kakao
100g czekoladowych groszków
250ml mleka
90ml oleju
duże jajko
łyżeczka ekstraktu z wanilii
Piekarnik nagrzać do 200C. Formę na muffiny wyłożyć papilotkami.
W dużej misce umieścić wszystkie suche składniki (mąkę, proszek, sodę, cukier, kakao i groszki), wymieszać widelcem.
W drugiej misce wymieszać widelcem mleko, olej, jajko o wanilię. Przelać do suchych składników, wymieszać krótko i byle jak (ciasto powinno być grudkowate, nie można mieszać zbyt długo).
Nakładać łyżką porcje do papilotek, wstawić do piekarnika na 20 minut.
Ktoś ją skrytykował, jako zbyt chaotyczną i niespójną i faktycznie trochę taka jest - tu Boże Narodzenie, tu Gruzińska Biesiada, przyjęcia dla dzieci i kolacja dla dwojga. Trochę od sasa do lasa, ale ma w sobie coś, co przyciąga mnie jak magnes, gdy jest mi smutno i źle.
Wypróbowałam już całkiem sporo przepisów, ale jeszcze wiele pozostało.
Jakimś cudem przeoczyłam ten na czekoladowe muffinki. Wertowałam książkę miliony razy, a przepisu nie dostrzegłam. Aż do wczoraj.
Są banalnie proste, można poprosić o pomoc dzieci, na pewno będą zachwycone możliwością mieszania.
Można też upiec je na weekendowe śniadanie, przygotowanie ich zajmie 5 minut, a upieczenie 20.
Jak to z muffinkami bywa - najlepsze są na ciepło. Można zamrozić i odgrzewać sobie w mikrofalówce kiedy nam się tylko zamarzy.
Nie są powalające na kolana, ale czy muszą takie być? Czasem potrzebujemy zwykłych, czekoladowych muffinków i mogą to być właśnie one.
Przepis (Nigella Lawson, "Nigella ucztuje"):
250g mąki pszennej
kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
150g cukru
2 łyżki kakao
100g czekoladowych groszków
250ml mleka
90ml oleju
duże jajko
łyżeczka ekstraktu z wanilii
Piekarnik nagrzać do 200C. Formę na muffiny wyłożyć papilotkami.
W dużej misce umieścić wszystkie suche składniki (mąkę, proszek, sodę, cukier, kakao i groszki), wymieszać widelcem.
W drugiej misce wymieszać widelcem mleko, olej, jajko o wanilię. Przelać do suchych składników, wymieszać krótko i byle jak (ciasto powinno być grudkowate, nie można mieszać zbyt długo).
Nakładać łyżką porcje do papilotek, wstawić do piekarnika na 20 minut.
Komentarze
Prześlij komentarz