Ciasteczka Nigelli

Drugiego dnia weekendu z czworgiem nieletnich upiekliśmy ciasteczka Nigelli.

To jedne z pierwszych ciastek, które piekłam.

Dawno, dawno temu dostałam w prezencie książkę "Nigella gryzie" i był to drugi po pomarańczowych muffinach najbardziej popularny przepis w moim domu.

O książce pisałam przy okazji klopsików Nigelli i wciąż mam do niej sentyment.


Są to jedne z najlepszych kruchych ciasteczek, jakie jadłam. Z odrobiną mielonych migdałów i migdałowym ekstraktem, cudownie maślane i rozpływające się w ustach.


Ciasto schładzamy w lodówce, a potem wałkujemy i wycinamy dowolne kształty. Wałkowanie nie drażni mnie już tak, jak kiedyś. To całkiem duża frajda - pobawić się foremkami.


Dzieciaki wycinały z zadowoleniem, a potem delektowały się zapachem z piekarnika i wzdychały nad kratkami, na których stygły świeżo upieczone ciastka. Zła ciotka/matka ograniczała spożycie przed obiadem, mamiąc ich nażarciem się do wypęku na podwieczorek.

Podjedli trochę, a potem dziewczyny dostały całe pudełko do domu.

Jeśli lubicie kruche ciastka, upieczcie je sobie lub komuś innemu.

W przypadku braku foremek, można po prostu wycinać kółka szklanką lub kieliszkiem.

Albo kupić jakieś śmieszne kształty. My dziś nabyliśmy 5 halloweenowych wzorów. W końcu nietoperza ani czaszki jeszcze nie mieliśmy!

Przepis:

175g miękkiego masła
100g brązowego cukru (używam demerara)*
2 jajka
1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego (nie zastępować aromatem, jak nie ma - pominąć)
350g mąki pszennej
50g mielonych migdałów
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

Masło utrzeć mikserem, dosypując stopniowo cukier, później jajka i ekstrakt migdałowy.

W misce wymieszać mąkę z migdałami, proszkiem i solą. Dodawać partiami do masy maślanej, zmiksować do połączenia składników.

Uformować kulę, owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki na co najmniej godzinę.

Przygotować dwie płaskie blachy do pieczenia, wyłożyć je papierem. Blat lub stolnicę lekko wysypać mąką, obsypać również wałek. Ukroić kawałek ciasta, resztę schować do lodówki.

Piekarnik nastawić do 180C. Wałkować kawałki ciasta i wycinać kształty. Układać na blasze w niewielkich odstępach od siebie (prawie nie rosną). Piec 8-12 minut (piekłam 12). Powinny być lekko zarumieniona na brzegach, ale wciąż jasne w środku.

Przekładać za pomocą łopatki na kratkę.

Można udekorować lukrem, ale dla mnie najlepsze są same w sobie.




*w oryginale 200g, ale według mnie to za dużo

Komentarze