Czarci tort Nigelli (Devil's Food Cake)

Obudziłam się dzisiaj o 6:20.

Planowałam, co prawda, sen do 8, ale to i tak było godzinę później niż moje codzienne wstawanie do pracy.

Poleżałam chwilę, zeszłam do kuchni zjeść śniadanie, a potem na palcach - żeby broń boże nie obudzić dzieci - wróciłam w piżamie do łóżka i spędziłam tam, czytając, kolejne dwie godziny.

Za oknem było szaro i dość ponuro, w domu panowała idealna cisza, pławiłam się w tej rzadkiej chwili szczęścia w samotności i usiłowałam sobie przypomnieć kiedy, u licha, ostatni raz spędziłam sobotni poranek w taki sposób.

Dawno temu.

Dwa ostatnie weekendy obfitowały w gości i choć były bardzo miłe towarzysko, wymagały jednak różnych zabiegów okołodomowo-zakupowo-przygotowawczych.

Z tym większą radością spędziłam dzisiejszy poranek w zupełnie odmienny sposób.

A przed południem z przyjemnością zasiadłam do pisania o przepysznym Czarcim Torcie Nigelli.


Choć tort ten nie przypomina w żadnym stopniu typowych polskich tortów.

Ciasto nie jest biszkoptem, a krem nie jest ani na bitej śmietanie, ani z ucieranym masłem.

Prawdopodobnie dlatego tak bardzo mi smakuje.

Zrobiłam go tydzień temu na prośbę Starszego Dziecka, które nawiedziła tęsknota za przysmakami, które piekliśmy regularnie kilka lat temu (takich jak ciasteczka Nigelli czy jej czekoladowo-pomarańczowe ciasto).

Zapomniałam, że jest tak pyszny.

Intensywnie czekoladowy, bez grama mlecznej czekolady, ale nie za mało słodki.


Zniknął, jak zaczarowany, więc zdjęć w przekroju nie ma.

Nie jest skomplikowany, a blaty można upiec dzień wcześniej i owinąć w folię aluminiową.

Skusicie się?

Przepis (Nigella Lawson, Kuchnia, przepisy z serca domu):

50g kakao
100g ciemnego cukru muscovado
250ml wrzątku
125g masła
100g cukru*
 225g mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (pominęłam)
2 duże jajka

krem:

125ml wody
30g ciemnego cukru muscovado
175g masła
300g gorzkiej lub deserowej czekolady

Dwie tortownice 20cm wyłożyć papierem do pieczenia (dno), boki wysmarować masłem.

Piekarnik nastawić do 180C.

Kakao i cukier muscovado umieścić w misce, zalać wrzątkiem, dobrze wymieszać, odstawić.

W innej misce wymieszać mąkę, proszek i sodę, odstawić.

Utrzeć masło ze zwykłym cukrem na jasną, puszystą masę. Wlać ekstrakt, jeśli używamy, wbić jedno jajko oraz łyżkę sypkich składników, cały czas miksując. Po chwili dodać drugie jajko oraz resztę mąki. Na koniec dodać kakao z cukrem muscovado. Zebrać ciasto ze ścianek misy, zmiksować krótko raz jeszcze i przelać ciasto do dwóch przygotowanych tortownic.

Piec około 30 minut, do suchego patyczka. Studzić na kratce.

Gdy tylko wstawimy ciasto do pieca, zabieramy się za krem.

Wodę, masło i cukier muscovado wkładamy do garnuszka i podgrzewamy do zupełnego rozpuszczenia. Kiedy mieszanina zacznie wrzeć, wrzucamy połamaną na kawałki czekoladę, zdejmujemy z ognia i ostrożnie potrząsamy rondlem, tak żeby gorąca masa "obmyła" całą czekoladę. Odstawiamy na bok na minutę, a następnie dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji.

Zostawiamy krem do ostudzenia Początkowo będzie dość rzadki, ale nie należy się przejmować. Stygnąc stężeje, choć nadal będzie łatwy do rozsmarowania (ale nie spłynie).  

Całkowicie wystudzone ciasto położyć na paterze (jeden blat), pokryć częścią zimnego kremu, położyć drugi blat i resztą kremu wysmarować wierzch i boki.



*w oryginale 150g

Komentarze