Ciasto dyniowe z marcepanem
Tak przyjemnie jest znów móc piec, gotować niespiesznie, snuć się po domu w dresie.
Mam urlop.
Trochę pracuję, trochę sprzątam, trochę przepuszczam czas przez palce.
Z racji infekcji Młodszego prawie nie wychodzę z domu, ale aura niekoniecznie zachęca do wyjścia, więc nie narzekam nadmiernie.
Wiem, że w dłuższej perspektywie byłoby to męczące, chciałabym wyjść do ludzi, ubrać się inaczej, zrobić makijaż.
Tak przynajmniej mówią poradniki i dobrzy ludzie.
Ja na razie cieszę się chwilą i nieco smucę, że to nie potrwa dłużej, że czas jest ściśle wymierzony.
Męczący był ten rok, cieszę się, że zmierza ku nieuchronnemu końcowi.
Choć nie wierzę, by zmiana daty i powieszenie nowego kalendarza mogło znacząco wpływać na nasze losy. Wszystko jedno, czy nazwiemy to październikiem, styczniem czy mumufoko. Nieuchronna jest tylko zmienność pór roku i to mnie cieszy najbardziej - zimowe przesilenie.
Dni znów będą dłuższe od najkrótszego w roku o pewną ilość minut, kwadransów, wreszcie godzin.
Wczoraj upiekłam ciasto z przepisu Liski, autorki blogu White Plate.
To już czwarte ciasto w ciągu 6 dni.
Cudowne uczucie.
Bardzo smaczne ciasto, jak chyba każde dyniowe.
Dodatek marcepanu nie nachalny, raczej jako przyjemny akcent niż motyw przewodni.
Pięknie wyrosło, nie ma zakalca, jest mięsiste i wilgotne, pachnące korzennymi przyprawami.
Dałam 300g musu z dyni i 200g marcepanu, kwas chlebowy zastąpiłam kefirem. Piekłam w 150C z termoobiegiem równą godzinę.
Komentarze
Prześlij komentarz