Omlet porucznika Columbo

Pojęcia nie mam, czy rzeczywiście porucznik Columbo zjadł go choć raz albo czy nawet usmażył go w którymkolwiek odcinku, nieważne. U mnie w domu figurował zawsze pod tą nazwą.

Mama znalazła kiedyś przepis w gazecie, zachwyciła się i wszedł do naszego kanonu na stałe. Jako pożywne śniadanie lub awaryjny obiad, kiedy nic nie ugotowaliśmy, a jesteśmy spragnieni ciepłego posiłku.

Prosty jak drut, można go ulepszać na wiele sposobów dodając szynkę, groszek, paprykę, czy co też nam przyjdzie do głowy. Można również dosypać ziół, czy zaostrzyć pieprzem cayenne czy chilli.

Podaję podstawowy przepis na 1 omlet.





2 jajka
pół skorupki wody
garść startego żółtego sera
sól, pieprz
pół łyżki masła i kapka oleju do smażenia (by masło się nie spaliło)

Jajka wbić do miseczki, dolać wody, roztrzepać widelcem. Wsypać ser, lekko posolić (uwaga, ser jest słony), dodać pieprz, wymiesać.

Na patelni stopić masło z olejem, gdy dobrze się rozgrzeje wlać masę jajeczną tak, by pokryć równomiernie całą powierzchnię. Smażyć chwilę bez ruchu, następnie drewnianą łopatką delikatnie odsuwać brzegi do wewnątrz, starając się w wolne miejsce wlać rzadką masę ze środka. Powtarzać czynność "dookoła patelni", aż wierzch będzie ścięty (jeśli wolimy luźniejszy omlet, nie musimy wysmażać tak mocno). Co jakiś czas potrząsać delikatnie patelnią, sprawdzając, czy się nie przykleił.

Gdy odpowiednio się wysmaży, zsunąć na talerz, składajac na pół (zsuwamy połowę i "zamykamy" drugą połową omletu).

Może to zbrodnia, ale u mnie jadało się (i nadal jada) taki omlet z keczupem, zagryzając chlebem z masłem.
Lub focaccią, jak na zdjęciu.

Komentarze