Sernik chałwowy

Dla Taty.

Obiecałam, że zrobię na Nowy Rok, postanowiłam jednak upiec go wcześniej.

Pewną rolę odegrał tu mój kompletnie zaszroniony zamrażalnik, który wymagał rozmrożenia już kilka tygodni temu, ale ciągle jakoś nie mogłam się zmobilizować.

W poniedziałek odwiedzili mnie Rodzice. Mama rzuciła hasło: "może poproś tatę, żeby w środę odmroził Ci zamrażarkę, jemu to tak sprawnie idzie". Bo faktycznie, jest specem w tej dziedzinie i nieraz mi w tym pomagał.

Stojący obok rodziciel nie wykazał entuzjazmu, ale nie powiedział też: "nie". Widząc, że jak go poproszę, to to zrobi, ale nie ma szczególnej ochoty (kto by miał??), natychmiast powiedziałam:

- To przyjedź wcześniej, upiekę Ci sernik chałwowy, a potem odmrozimy ją razem, dobrze?
- Nooo, to już brzmi lepiej - brzmiała odpowiedź.

Jak powiedziałam, tam zrobiłam.

Nie spodziewając się po nim niczego wielkiego, nie lubię chałwy i nie jadam jej "na surowo" (w przeciwieństwie do Taty).

Ale, oczywiście, musiałam spróbować jak smakuje.

I oszalałam.

Jest tak pyszny, że aż słów brak. Smak chałwy oczywiście jest wyczuwalny, ale w jakiś tajemniczy sposób łagodnieje i nie przeszkadza ani trochę. Zatopione w masie serowej kawałki oraz chałwowa polewa, do tego ciasteczkowy spód (najlepszy element sernika, według mojego Starszego Dziecka), wszystko to składa się w cudowną całość.

Naprawdę, nie spodziewałam się takiego efektu i tego, że z przyjemnością upiekę go kiedyś ponownie! Jeśli nie na Nowy Rok, to na Dzień Ojca.

Albo jakąkolwiek inną okazję.

Przepis pochodzi z książki Doroty Świątkowskiej "Moje wypieki i desery", jest również dostępny na blogu.

Do spodu użyłam trochę więcej ciastek, bo 100g wydawało mi się za mało (masło pozostawiłam bez zmian).

Ponieważ dostałam tylko "cienki" ser w wiaderku (zamiast półtłustego, mielonego), użyłam 250g mascarpone i dopełniłam tym chudym do 890g (akurat tyle mi się odważyło).

Polewę zrobiłam z 100g chałwy i niecałych 100ml śmietanki 30%.

Piekłam równe 60 minut, w kąpieli wodnej, jak nakazuje przepis.

Cudowny.




Komentarze