Zupa krem z fasoli

Na wspomniane urodziny ugotowałam krem z fasoli.

Aby osiągnąć idealną konsystencję, należało pozbawić ją łupin. Na instagramie umieściłam zdjęcie po zakończonym przedsięwzięciu. Wyzwanie nie lada, powiem Wam. Co innego łuskanie małej ilości, potrzebnej np. do smalcu z fasoli, a co innego pół kilograma fasoli na zupę...

Niemniej, uparłam się i nie żałuję.


Zupa miała być biała, ale wyszła lekko pomarańczowa, przez marchewkę. Moje lekkie rozczarowanie zostało szybko uleczone przez jej walory smakowe.

Przepyszna. Doprawiona tymiankiem, z cebulą, marchewką i selerem naciowym. Między innymi za to lubię zupy kremy - można w nich przemycić różne nielubiane warzywa, których wciąż jem za mało.


Dzieci nią wzgardziły, nam, dorosłym, smakowała bardzo.

Jest coś krzepiącego i kojącego w misce gorącej zupy, zwłaszcza jesienią i zimą.

Ugotujcie sobie. Jeśli bardzo Wam się nie chce łuskać fasoli (co może być również zajęciem wyciszającym, serio!), to możecie spróbować przetrzeć ją po zmiksowaniu przez sito.

Przepis (BBC Good Food):

1/2 kg suchej fasoli
2 łyżki oleju
średniej wielkości cebula, posiekana
ząbek czosnku, starty na tarce
dwie małe marchewki lub jedna duża
dwie łodygi selera naciowego
1,4 l warzywnego bulionu lub wody (użyłam wody)
2 liście laurowe
łyżeczka suszonego tymianku

Fasolę namoczyć na 12-24h. Wyłuskać z łupinek.

Marchew i seler naciowy drobno posiekać lub wrzucić do malaksera.

W garnku z grubym dnem rozgrzać olej, zeszklić cebulę. Dodać starty czosnek, przesmażyć chwilę. Wrzucić drobno posiekana marchew z selerem, smażyć przez kilka minut, mieszając.

Dodać odsączoną fasolę, liście laurowe, roztarty w palcach tymianek, zalać bulionem lub wodą, posolić i dodać świeżo zmielony pieprz. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień, przykryć i gotować do miękkości fasoli, około godziny - półtorej.

Wyjąć liście laurowe, zmiksować w malakserze lub ręcznym blenderem, na idealnie gładki krem (chyba, że nam nie zależy).


Komentarze