Krajanka malinowo-cytrynowa

Drukuję znalezione w sieci przepisy na potęgę.
Żałuję, że doba ma tylko 24h.
Chciałabym piec, piec, piec...

Stosik przepisów: "do zrobienia" rośnie w zastraszającym tempie.
Nie nadążam.
Jednocześnie wciąż szukam nowych.
Obłęd.

Postanowiłam wprowadzić jakiś reżim.
W pierwszej kolejności piec to, co już wydrukowałam, co jakiś czas pozwalając sobie na odstępstwa, jeśli coś szczególnie mnie porwie.

W końcu to tylko zabawa.

Ale jednak po to zbieram przepisy, aby je wypróbować. A niektóre siedzą w moim zbiorze już kilka lat, a to niedopuszczalne.

Ten przepis akurat nie leżał długo, wydrukowałam go 23 lipca.
Tego roku :)

Na krajankę nie trzeba mnie namawiać, a ta mnie zafascynowała dodatkowo, bo nigdy czegoś podobnego nie jadłam.
Malinowo-cytrynowy wierzch?
Hmmm.

Dostałam kubeczek malin, znów nie było chętnych na surowiznę.
Postanowiłam spróbować.
Stos przepisów na biurku zmniejszył się o jedną kartkę.
Łał.



Krajanka jest świetna!
Rzeczywiście trochę jak różowa lemoniada.
Prosta w wykonaniu.
Będę powtarzać.



Przepis:

Spód:
50 g cukru
skórka otarta z połowy cytryny
szczypta soli
115g zimnego masła, pokrojonego w kawałki
125g mąki

Wierzch:
140g malin
2 duże jajka
150g cukru (dałam 120g)
sok z 2 cytryn
40g mąki
cukier puder do posypania (opcjonalnie, ja nie użyłam)

Piekarnik nagrzać do 180C góra/dół. Foremkę 20x20 wyłożyć papierem do pieczenia.

Składniki na spód włożyć do malaksera i zmiksować (lub zagnieść ręcznie).
Wyłożyć dno foremki, wstawić do piekarnika na 15-20 minut.

W czasie pieczenia zmiksować maliny, przetrzeć przez sito.
W misce roztrzepać jajka, wymieszać z cukrem, sokiem z cytryny na gładką masę. dodać 3-4 łyżki malinowego puree. Dodać mąkę, zmiksować.

Spód lekko przestudzić*, wylać malinową masę, wstawić do piekarnika na 25 minut.
Wystudzić, pokroić, zjeść.


*ja nie studziłam, od razu wylałam masę na gorący spód.

Komentarze