Ciasto z jeżynami

Jeżyny zawsze będą mi się kojarzyć z sierpniowymi wczasami.

Kilka lat z rzędu jeździłyśmy z rodzicami nad okoliczne jeziora.

Każdy pobyt podobny - zaopatrzeni w książeczkę "7 dni w..." codziennie robiliśmy wycieczki, pod przewodnictwem taty.

Obowiązkowo dookoła jeziora.

Czerwony szlak, niebieski, zielony, żółty... Każdy trzeba było przejść.

Biegły przez pola, wzdłuż szos, ale w większości przez lasy.
I prawie zawsze znajdowaliśmy krzaki pełne jeżyn.

Rodzice i siostra zrywali je radośnie i spożywali na miejscu, mnie nie interesowały wcale. Trochę złościło mnie, że przez nie robimy dodatkowy postój.

Dziś wspominam to z uśmiechem.
Tak samo, jak mamę, pukającą do obcych gospodarstw z pytaniem: "Ma pani może jajeczka do sprzedania?".

Wiejskie jajka już wtedy miały moc.

Niedawno znów poszliśmy razem na jeżyny.
Tym razem znów nie zrywałam, pilnując Młodszego.
Ale gorąco ich dopingowałam, by zerwali jak najwięcej.

Dostałam swój przydział.
Nikt nie chciał jeść na surowo, postanowiłam więc upiec ciasto.





Bardzo smaczne. Lekkie i puszyste.
Powtórzę je w przyszłym jeżynowym sezonie.


Komentarze