Koncert Rogera Watersa

Nie jestem jakąś wielką fanką Pink Floyd.

Znam, oczywiście, "The Wall", znam "Dark side of the moon", lubię "Division bell".

Klasyka.

Ale żebym szalała - nie powiem.

Roger Waters zaplanował koncert w Warszawie.

Siostra bardzo chciała zobaczyć "The Wall" na żywo, namówiła mnie żebym pojechała z nią.

Zgodziłam się, bardziej dla towarzystwa niż dla widowiska.

Jak dobrze, że mnie namówiła!
Świetny koncert.
Muzyka, która się nie starzeje.
Mur na środku sceny, na którym przez cały koncert wyświetlane są różne obrazy.
Majstersztyk.

Jedyny minus - kiepskie nagłośnienie.
Właściwie skandal - przy gwieździe tego formatu. Kto zawinił?

Podsumowując: jedyne w swoim rodzaju widowisko. Naprawdę warto zobaczyć.
Jedne wielki pacyfistyczny manifest.
Howgh.



Komentarze