Sernik tiramisu

Przeważnie nie celebrujemy imienin, ważniejsze dla nas są urodziny. Ale o ile Starszemu wyprawiłam w kwietniu urodziny u moich Rodziców, o tyle Młodszy został poszkodowany przez przeprowadzkę i remont. Niestety - w czerwcu ostatnią rzeczą, o której myślałam, było urodzinowe przyjęcie.

Potem minął lipiec - na kończeniu remontu, oczekiwaniu na podłączenie gazu, Dzieci pojechały nad morze, sierpień przyszedł i poszedł (a raczej przybiegł i odbiegł), wrzesień przegalopował i nastał październik.

A w październiku obaj mają imieniny.

No to postanowiliśmy je uczcić.

Ze względu na to, że w ostatnich dniach nie czułam się najlepiej, nie mogłam poświęcić się przygotowaniom tak jak bym chciała. Doszłam jednak do wniosku, że zamiast odwoływać spotkanie z powodu niemożności ugotowania obiadu z trzech dań i poczwórnego deseru, zrobimy spotkanie przy kawie i upiekę coś naprawdę prostego.

Przeglądając Kwestię Smaku trafiłam na ten sernik. Starsze Dziecko jest wielbicielem tiramisu, postanowiłam spróbować.

Sposób przygotowania rzeczywiście bezproblemowy, pachniał obłędnie, a smakował... przeciętnie.

Może za długo trzymałam w piekarniku i się przesuszył? Niby zgodnie z instrukcją, ale może mój piekarnik mocniej grzeje?

Albo ser był do bani? Akurat dostępny był tylko dość chudy, już zmielony. Może tu był pies pogrzebany.

Lubię serniki, ale przyzwyczaiłam się już do mazistych i treściwych. Ten był średni.

Goście zjedli, nikt nie narzekał, ale mój Tata, przyduszony, orzekł że "trochę suchy". Sama stwierdziłam, że piątki bym mu nie dała. 

Za to bułki cynamonowe, jak zwykle - boskie...


Komentarze