Ciastka gryczane z czekoladą

Brzydkie, a dobre już było, teraz czas na ładne, a niedobre.

Bardzo lubię kaszę gryczaną, z gryczanej mąki robiłam wspaniałe naleśniki, pomyślałam więc, że ciastka gryczane będą w sam raz dla mnie.


Upiekłam je wieczorem, pachniały smakowicie, zainteresowało się nimi Młodsze Dziecko oraz Ojciec Moich Dzieci.

Nie wspomniałam ani słowem o tajemniczym składniku, przybrałam pokerową minę gdy zbliżali ciastka do ust, a w środku zamarłam.


Obaj odnieśli się z entuzjazmem do spożytego wypieku, więc zdziwiona i ucieszona, zapakowałam sobie do pracy całe pudełko.

Następnego dnia, pełna nadziei, wyjęłam jedno ciasteczko i odgryzłam spory kęs.

...

Pierwsza myśl - czegoś tak niedobrego dawno nie jadłam.

Druga - jak im to mogło smakować?!

Trzecia - może się jednak przekonam?

Yh...


Zjadłam, z szacunku dla własnej pracy oraz dla belgijskich groszków czekoladowych.

Niestety, mimo uwielbienia dla kaszy gryczanej, nie są to ciastka dla mnie.

Co ciekawe - Ojciec Moich Dzieci, kręcący nosem na grykę, pałaszuje te ciastka z apetytem, pozbawiając mnie tym samym dylematu pt.: "co mam teraz z nimi zrobić?".

Jeśli jesteście ciekawi tego smaku i chcecie sprawdzić, czy to ciastka dla Was - wejdźcie na Moje Wypieki po przepis.

Ja powtórki robić nie będę.

Komentarze