Tort Rafaello

Starszy w tym roku podniósł mi poprzeczkę.

Na pytanie: "jaki tort chciałbyś na urodziny", bez wahania odparł: "bezowy".

Zażądał zestawu bezowych propozycji, z których miał wybrać jeden.

Postawił na Tort Rafaello, znaleziony na Moich Wypiekach.

Padł na mnie blady strach.

Dwa razy upewniałam się, czy aby na pewno musi być beza.

Nie robiłam nigdy wcześniej bezy, jako żywo.

I nie wiedziałam, czy już nadszedł czas, by to zmienić.

Ale Starszy podjął już decyzję i widziałam, że bardzo mu na tym zależało.

Nie pozostało mi nic innego, jak spróbować.

Czego się nie robi dla dziecka.

Przepis czytałam przez trzy dni z rzędu.

I w końcu nadszedł D-day i musiałam wziąć byka za rogi.

Nie było to nawet takie straszne.

Ubijanie bezy nie było wcale skomplikowane, trochę gorzej poszło uformowanie 3 równych okręgów na dwóch różnych blachach.

Zdolności manualnych nie mam za grosz.

Ale choć nie były to okręgi idealne, wyszły podobne wielkością i kształtem.

Pewne nierówności nadały ciastu wygląd awangardowy.

I tego się trzymajmy.

W smaku był przepyszny.

Naprawdę!

Znikł, jak zaczarowany. Smakował wszystkim bez wyjątku.

Nawet mnie - choć nie lubię bezy.

Starszy zadowolony, a to dla mnie najlepsza nagroda.

Już się tak nie boję bezy.

Następna będzie Pavlova.

A co.

Do kremu nie dodałam alkoholu, zmniejszyłam ilość cukru pudru do 1/2 szklanki i dałam 250g mascarpone i 250ml kremówki. Był w sam raz - nie za dużo, nie za ciężki.

Pyszny.



Komentarze