Naleśniki ze szpinakiem i sosem serowym (pleśniowym)

Sery z niebieską pleśnią są dla mnie zbyt wyraźne, by jeść je same w sobie.

Ale w postaci sosu - proszę bardzo.

Te naleśniki przyciągnęły moją uwagę od razu, a kawałek roqueforta w lodówce - kupiony z chęci poznania smaku sławnego sera - pozwolił zrobić je dzisiaj na obiad.

Sam przepis na naleśniki bardzo mi się spodobał. Początkowo chciałam zrobić swoje tradycyjne naleśniki, ale postanowiłam zaryzykować i spróbować nowego.

Są przepyszne!

Jedyna wada przepisu - mała porcja, już teraz wiem, że dla mojej rodziny 2+2 muszę robić podwójną ilość.

Dziś planowałam obiad tylko dla dorosłych, więc porcja byłaby odpowiednia, gdyby nie to, że smażyłam je w porze śniadania i nie mogliśmy sobie odmówić ciepłego naleśnika z nutellą.

A nawet dwóch.

Więc gdy zjedliśmy już wszystkie na słodko, zrobiłam ciasto naleśnikowe raz jeszcze i usmażyłam ponownie.

Szpinak również przygotowałam wcześniej, pominęłam orzechy włoskie, a dodałam słonecznik.

Gdy wróciłam w południe, wystarczyło tylko zawinąć naleśniki i podgrzać je na patelni. Byłam bardzo głodna, więc nie miałam cierpliwości na nagrzewanie piekarnika. Eksperymentalnie położyłam je na suchej, rozgrzanej patelni ceramicznej z pokrywką i podgrzałam krótko z obu stron. Szybki i bezproblemowy sposób.

A całość?

Przepyszna!

Sos roquefortowy dość słony, ale smaczny. Naleśniki cienkie i delikatne, farsz dobrze doprawiony.

Nie dodawałam szczypiorku do naleśników, wyszło mi 5 dużych i jeden malutki. Użyłam 250g szpinaku baby, wystarczyło akurat by napełnić tę ilość naleśników.

Usmażę je na pewno jeszcze wiele razy. Chętnie ze szpinakowym nadzieniem.

Z każdym innym też :)

Komentarze