Gorąca czekolada
Gotowych, słodkich mieszanek czekoladowych nie kupuję od dawna.
Starszy z apetytem pija zwykłe, niesłodzone kakao, a pozostali przeważnie wolą czekoladę w kawałku.
Wymyślając prezenty na zeszłoroczną Gwiazdkę trafiłam na ten przepis i zwariowałam.
Stwierdziłam, że muszę to zrobić i że będzie to świetny pomysł na podarunek dla Siostrzenic mojego Małżonka. Dziewczyny uwielbiają wszystko co słodkie, a pamiętałam, że "kakao" stanowiło niegdyś prawie codzienną pozycję w ich menu.
Postanowiłam dać im coś zrobionego własnoręcznie i na pewno o wiele lepszego od gotowej "czekolady rozpuszczalnej".
Zmodyfikowałam nieco przepis, gdyż, jak zwykle - zawierał koszmarną ilość cukru. Robiąc tę mieszankę dla siebie, pominęłabym go całkowicie, ale znając ich upodobanie do słodkości nie mogłam tego zrobić.
W końcu to miał być prezent dla nich, nie dla mnie.
Pominęłam też pianki marshmallow. Gotowe mnie nie interesowały, a na robione ręcznie nie miałam już czasu.
Czekolada jest pyszna.
Nie wymaga wiele pracy, a wychodzi jej całkiem sporo, można sobie zrobić zapas lub podzielić się z kimś.
Ja zapakowałam im porcje w celofan, związałam tasiemką i włożyłam w specjalnie nabyte kubki.
Dziś żałuję, że nie zrobiłam wtedy żadnych zdjęć, ale w ferworze przygotowań świątecznych zupełnie mi to umknęło.
Po zapakowaniu porcyjek dla Dziewczyn i ich Mamy została mi pewna nadwyżka, którą postanowiłam sobie zostawić i wypić przy okazji.
Dwa razy skorzystał Starszy, potem podczas mrozów planowaliśmy z Małżonkiem spożycie jej z ciemnym rumem, ale rum w tajemniczy sposób ulotnił się z butelki, zanim zdążyłam zabrać się za przygotowanie czekolady.
Dopiero dziś przyrządziłam czekoladę specjalnie dla siebie i dla mojej serdecznej koleżanki Kasi.
Obu nam bardzo smakowała, a warto nadmienić, że w przeciwieństwie do mnie, Kasia wielbicielką czekolady nie jest*.
To zdecydowany znak, że czekolada jest warta przyrządzenia.
Przepis (zmodyfikowany):
ziarenka z laski wanilii
3 szklanki mleka w proszku
1/4 szklanki cukru pudru (można pominąć, jeśli nie chcemy się zasłodzić)
3/4 szklanki kakao
1 i 2/3 szklanki posiekanej mlecznej czekolady
pół szklanki posiekanej białej czekolady
szczypta soli (można pominąć)
Wszystkie składniki umieścić w malakserze, dokładnie zmiksować.
Gotową mieszankę przesypać do słoja i zakręcić pokrywkę.
Można przechowywać do kilku miesięcy.
Przygotowanie napoju:
W garnuszku zagrzać 1 i 1/4 szklanki mleka, do gorącego wsypać 1/3 szklanki mieszanki, dobrze wymieszać rózgą, przelać do kubka.
Można zacząć od 1/4 szklanki czekolady. Im więcej wsypiemy, tym czekolada będzie bardziej intensywna, ale też słodsza.
Można również zmodyfikować przepis wg własnego smaku zastępując np. część mlecznej czekolady gorzką.
*czy to w ogóle jest możliwe?
Starszy z apetytem pija zwykłe, niesłodzone kakao, a pozostali przeważnie wolą czekoladę w kawałku.
Wymyślając prezenty na zeszłoroczną Gwiazdkę trafiłam na ten przepis i zwariowałam.
Stwierdziłam, że muszę to zrobić i że będzie to świetny pomysł na podarunek dla Siostrzenic mojego Małżonka. Dziewczyny uwielbiają wszystko co słodkie, a pamiętałam, że "kakao" stanowiło niegdyś prawie codzienną pozycję w ich menu.
Postanowiłam dać im coś zrobionego własnoręcznie i na pewno o wiele lepszego od gotowej "czekolady rozpuszczalnej".
Zmodyfikowałam nieco przepis, gdyż, jak zwykle - zawierał koszmarną ilość cukru. Robiąc tę mieszankę dla siebie, pominęłabym go całkowicie, ale znając ich upodobanie do słodkości nie mogłam tego zrobić.
W końcu to miał być prezent dla nich, nie dla mnie.
Pominęłam też pianki marshmallow. Gotowe mnie nie interesowały, a na robione ręcznie nie miałam już czasu.
Czekolada jest pyszna.
Nie wymaga wiele pracy, a wychodzi jej całkiem sporo, można sobie zrobić zapas lub podzielić się z kimś.
Ja zapakowałam im porcje w celofan, związałam tasiemką i włożyłam w specjalnie nabyte kubki.
Dziś żałuję, że nie zrobiłam wtedy żadnych zdjęć, ale w ferworze przygotowań świątecznych zupełnie mi to umknęło.
Po zapakowaniu porcyjek dla Dziewczyn i ich Mamy została mi pewna nadwyżka, którą postanowiłam sobie zostawić i wypić przy okazji.
Dwa razy skorzystał Starszy, potem podczas mrozów planowaliśmy z Małżonkiem spożycie jej z ciemnym rumem, ale rum w tajemniczy sposób ulotnił się z butelki, zanim zdążyłam zabrać się za przygotowanie czekolady.
Dopiero dziś przyrządziłam czekoladę specjalnie dla siebie i dla mojej serdecznej koleżanki Kasi.
Obu nam bardzo smakowała, a warto nadmienić, że w przeciwieństwie do mnie, Kasia wielbicielką czekolady nie jest*.
To zdecydowany znak, że czekolada jest warta przyrządzenia.
Przepis (zmodyfikowany):
ziarenka z laski wanilii
3 szklanki mleka w proszku
1/4 szklanki cukru pudru (można pominąć, jeśli nie chcemy się zasłodzić)
3/4 szklanki kakao
1 i 2/3 szklanki posiekanej mlecznej czekolady
pół szklanki posiekanej białej czekolady
szczypta soli (można pominąć)
Wszystkie składniki umieścić w malakserze, dokładnie zmiksować.
Gotową mieszankę przesypać do słoja i zakręcić pokrywkę.
Można przechowywać do kilku miesięcy.
Przygotowanie napoju:
W garnuszku zagrzać 1 i 1/4 szklanki mleka, do gorącego wsypać 1/3 szklanki mieszanki, dobrze wymieszać rózgą, przelać do kubka.
Można zacząć od 1/4 szklanki czekolady. Im więcej wsypiemy, tym czekolada będzie bardziej intensywna, ale też słodsza.
Można również zmodyfikować przepis wg własnego smaku zastępując np. część mlecznej czekolady gorzką.
*czy to w ogóle jest możliwe?
Komentarze
Prześlij komentarz