Wegański sos pieczeniowy

Czy to nie oksymoron?

Być może, ale sos jest G-E-N-I-A-L-N-Y.



Trafiłam na niego przypadkiem, szukając inspiracji na kolejną pastę do chleba. Znalazłam wegański pasztet (o którym w następnym poście), do użycia którego potrzebna była porcja warzyw z sosu pieczeniowego.

Zaintrygowana postanowiłam spróbować.

Smażone i duszone warzywa wydzielały tak miły dla nosa aromat, że już wiedziałam że kroczę dobrą drogą. Ale że sos będzie aż tak smakowity - nie spodziewałam się. 

Faktem jest, że gotując go byłam bardzo głodna, a wiadomo że głód jest najlepszym kucharzem. Jednak następnego dnia nadal mnie zachwycał, a koleżanka z pracy natychmiast poprosiła o przepis.

Podesłałam jej link do Jadłonomii, bo stamtąd właśnie oba przepisy pochodzą.

Jeśli nastawiamy się na wybitnie mięsny smak, oczywiście tutaj go nie znajdziemy. Sos jest bardzo intensywny i aromatyczny, podobny w smaku do pieczeniowego.

Następnym razem dam mniej koncentratu pomidorowego, troszkę zepsuł "pieczeniowość". Sos nadal jest pyszny, ale bardziej pomidorowy.


Z tak niewielu zwykłych składników taki efekt!

Z braku świeżego tymianku i rozmarynu użyłam suszonych: tymianku i cząbru.

Komentarze