Bułeczki z migdałową kruszonką

Pewne przepisy muszą "się odleżeć".

Przeważnie z prozaicznie prostej przyczyny - ponieważ legły na dnie pokaźnego stosu wydruków i przygniecione - popadły w zapomnienie.

Tak było i z tymi bułeczkami, na które przepis znalazłam i wydrukowałam - uwaga, uwaga! - 24 sierpnia 2011 r.

Trochę trwało...

Ponieważ moje Młodsze Dziecko jest wielbicielem drożdżówek, zwłaszcza z kruszonką, obiecałam mu jakiś czas temu, że upieczemy swoje.

Dziś spełniłam obietnicę.


Bułeczki nie są mocno słodkie, miałam ochotę posmarować je masłem i dżemem, ale zjadłam tak szybko, że nie zdążyłam sięgnąć po dżem.

Może to i lepiej.

Dla spodni na pewno.


Są bardzo puszyste, pięknie się zrumieniły, a pachniały jak milion dolarów.

Szkoda byłoby się z nikim nie podzielić takim dobrem w ilości 12 sztuk.

Trzy więc zaniosłam sąsiadce, a na resztę zaprosiłam Ciocię Moich Dzieci z ich Kuzynką.


Smakowały im!


Jedyny żal, że bułeczki nie były ciepłe. Ale nadrobimy to następnym razem.

 
Przepis pochodzi z Moich Wypieków. Z braku amaretto użyłam mleka z odrobiną ekstraktu migdałowego.

Tylko spójrzcie.

Idźcie po świeże drożdże i do dzieła!

Komentarze