Tort z białą czekoladą i owocami leśnymi

Nie jestem wielbicielką tortów ani ciast z kremem. Bita śmietana może leżeć spokojnie w pucharkach, bezpieczna o swój los, bo jej nie tknę.

Ewentualnie mały kleksik na deserze z galaretką albo gorącej czekoladzie.

Poza tym - nie, dziękuję, wolę suche.

Jednak polubiłam piec torty. Są różne okazje, na które warto zrobić coś innego,  niż ukochana szarlotka, czy ciasto czekoladowe.

Swój pierwszy tort upiekłam rok temu, na Nowy Rok. Niestety nie posiadam zdjęcia. Był to tort korzenny, przekładany powidłami, według przepisu z Kwestii Smaku.

Następny był na urodziny Starszego. Wybrał tęczowy tort, z Moich Wypieków.


Smaczny, ale ciężki - nie na tradycyjnym biszkopcie, tylko cieście maślanym, które w lodówce twardniało. Chodziło o efekt wizualny i niespodziankę po rozkrojeniu i ten cel został osiągnięty. Reszta bez rewelacji.

Siłą rozpędu upiekłam też na urodziny Młodszego (kokosowo-truskawkowy, z Moich Wypieków):


Ten był o wiele smaczniejszy, na czekoladowym biszkopcie, godny polecenia.

Teraz upiekłam na Nowy Rok, a upatrzyłam sobie ten tort z Kwestii Smaku.

Pomyślałam, że musi być pyszny.


Był.

Naprawdę. Nie za słodki (mimo białej czekolady), z pysznymi owocami, na rewelacyjnym biszkopcie.


Słowa uznania dla Asi za pomysł!
Jeszcze go kiedyś upiekę.
Mimo, że w dekorowaniu i równym krojeniu blatów jestem kompletna noga...

Komentarze