Zapiekana fasolka z jarmużem
Jeszcze do niedawna nie wiedziałam, ze istnieje coś takiego jak jarmuż.
No dobrze, gdzieś tam obiło mi się o uszy, ale nie byłam szczególnie ciekawa co to i spokojnie żyłam w nieświadomości.
Aż trafiłam na ten przepis.
Pomyślałam, że warto spróbować.
I miałam rację.
Dowiedziałam się właśnie, że jarmuż jest modny.
To niedobra wiadomość, nie lubię robić tego, co wszyscy.
Ale jednocześnie przeczytałam, że jest bardzo wartościową rośliną i powinnam się z nim zaprzyjaźnić.
Po spożyciu rzeczonej fasolki stwierdzam, że nie będzie to szorstka przyjaźń.
Całkiem smaczna roślinka, a danie zjedliśmy z Małżonkiem z przyjemnością.
Ociupinkę przypiekły mi się niektóre listki, co spowodowało zmianę koloru, ale i fajną chrupkość. Lepiej jednak ich nie przypalać.
Nie dodałam kminku (szczerze go nie cierpię), a zamiast lubczyku dodałam cząbru.
Dałam też tylko jedną cebulę i nie dodałam wina (zapomniałam).
Naprawdę smaczne danie. Będziemy do niego wracać.
A reszta jarmużu, w innym zestawie, zostanie spożyta na jutrzejszy obiad...
No dobrze, gdzieś tam obiło mi się o uszy, ale nie byłam szczególnie ciekawa co to i spokojnie żyłam w nieświadomości.
Aż trafiłam na ten przepis.
Pomyślałam, że warto spróbować.
I miałam rację.
Dowiedziałam się właśnie, że jarmuż jest modny.
To niedobra wiadomość, nie lubię robić tego, co wszyscy.
Ale jednocześnie przeczytałam, że jest bardzo wartościową rośliną i powinnam się z nim zaprzyjaźnić.
Po spożyciu rzeczonej fasolki stwierdzam, że nie będzie to szorstka przyjaźń.
Całkiem smaczna roślinka, a danie zjedliśmy z Małżonkiem z przyjemnością.
Ociupinkę przypiekły mi się niektóre listki, co spowodowało zmianę koloru, ale i fajną chrupkość. Lepiej jednak ich nie przypalać.
Nie dodałam kminku (szczerze go nie cierpię), a zamiast lubczyku dodałam cząbru.
Dałam też tylko jedną cebulę i nie dodałam wina (zapomniałam).
Naprawdę smaczne danie. Będziemy do niego wracać.
A reszta jarmużu, w innym zestawie, zostanie spożyta na jutrzejszy obiad...
Komentarze
Prześlij komentarz